Daniel Obajtek

o kulisach największej transakcji biznesowej we współczesnej historii Polski, tajemnicach rozmów politycznych i biznesowych,
a także o tym, jak zaszedł tak wysoko i jaką cenę za to zapłacił.

Obajtek, jakiego nie znacie.
Ostra dyskusja o biznesie, polityce i Polsce.

Książka z autografem! Zamów książkę do końca lutego, a otrzymasz egzemplarz z podpisem Daniela Obajtka.

Oficjalna premiera książki 15 marca 2025 roku!

„Jeśli masz wizję – zniszczą cię. Jeśli zrealizujesz ambitne plany – zniszczą cię.
Jeśli chcesz rozwoju, pomnażania zysków, ekspansji – będą cię za to niszczyć".

Polecane produkty

Saudowie zapraszali mnie na Formułę 1. Wypadało wtedy przyjąć, ale po namyśle odmówiłem. Było to trochę z perspektywy rozmów niepolityczne, bo nie oszukujmy się, same wyścig to nie jest specjalna atrakcja dla mnie, ale z perspektywy krajowej to by było jeszcze gorsze.

Wiktor Świetlik: Czemu?

Daniel Obajtek:

No proszę sobie wyobrazić, Obajtek w loży Saudii Aramco! Na Formułę 1 sobie pojechał! Kto za to płaci! Tak się pasie władza PiS! Z Pcimia do arabskiej loży! Do dziś by paśli tę swoją propagandę tym. Nie mogłem. Grzecznie odmówiłem. W biznesie wydaje się pieniądze na kontakty, na kolacje, na rozmowy, bo to jest taka kultura. Ale mi zaraz by policzyli, ile kosztował wyjazd.

Wiktor Świetlik: Przecież to Saudyjczycy by płacili…

Daniel Obajtek:

Jeszcze gorzej! Jak pan pojedzie za swoje, to znaczy za polskie, to będzie, że Pan się wozi po Formułach 1. Jak oni zapłacą, to będzie, że pana przekupują Formułą 1.

Wiktor Świetlik: No tak.

Daniel Obajtek:

(śmiech) Swoją drogą, ciekawe, co by było, gdybym zrobił wszystko to, co jest standardem w takich sytuacjach. Bo tam uwaga – jest tak przyjęte, że po pierwsze powinien pan przylecieć swoim samolotem. Po drugie powinien pan mieć zegarek pewnie za milion czy dwa na ręce. Też nie mam takiego zegarka.

Wiktor Świetlik: A jaki Pan ma?

Daniel Obajtek:

Nie chodzę z zegarkiem. Wkurzyłem się. Kiedyś miałem zegarek, to jeden pan napisał, że mam za 200 – 300 tysięcy złotych. Zrobiłem zdjęcia trzech swoich zegarów: jeden był za 400, drugi za 1200 zł, trzeci za 5 tysięcy. Potem inny pan redaktor zadał mi pytanie: „Dlaczego prezes Orlenu ma takie tanie zegarki?” Cokolwiek człowiek zrobi to źle. Albo będzie za drogi, albo za tani, albo z jakiegoś tam Atlantica zrobią Rolexa. No więc od pięciu lat nie noszę zegarków.

Wokoło Orlenu zawsze tak było. To było zawsze pole minowe. To się działo piętnaście lat przed Danielem Obajkiem w Orlenie. Jakakolwiek próba naruszenia interesów kręcących się wokół Orlenu i Lotosu, albo zaburzenie równowagi grających tu sił, czyli wojna między nimi urachamiała z miejsca służby, aparat prokuratorski, decydentów, a potem z reguły trudno było dociec o co dokładnie chodzi.

Wiktor Świetlik: Nie chciał pan zrobić prezentu mieszkańcom?

Daniel Obajtek:

Przecież nie powiem ludziom, którzy nie mają dróg, którym buduję te drogi z wielkim mozołem, że dam komuś za przyjazd do gminy 100 tysięcy dolarów ze środków promocyjnych.

Wiktor Świetlik: Zatrudnili Johna Cleese’a z Monthy Pythona, jednego z moich ulubionych aktorów, który mówił w reklamie: „Moja ciotka pochodzi z Pcimia”. Strasznie się oburzyliście. Jego ciotka nie była z Pcimia?

Daniel Obajtek:

W ogóle Cleese nie wiedział, że jest coś takiego jak Pcim. Dla Anglików ta nazwa była zresztą bardzo śmieszna.
Wiktor Świetlik: Widać tak już jest, dla Polaków też jest śmieszna. Zaczęliście protestować? Co was tak oburzyło?

Daniel Obajtek:

No w sumie to nie dlatego zaczęliśmy protestować, że się strasznie oburzyliśmy…
Wiktor Świetlik: Tylko dlatego – dopowiem – żeby wysępić od banku kasę…

Daniel Obajtek:

Nie wysępić, tylko partycypować w zyskach z reklamy. Mogliśmy się oburzać albo i nie oburzać. Mniej się oburzaliśmy, kiedy bank dał nam na place zabaw, na różne inne rzeczy. Potem zorganizowali przyjazd Johna Cleese’a do Warszawy. Pamiętam, że mieszkał w tym hotelu, który miał kupić Michael Jackson.

Wiktor Świetlik: To jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków. Pan nawet nie zna Warszawy…

Daniel Obajtek:

W Orlenie siedziałem osiem lat w pracy, a nie łaziłem po mieście. Słabo znam Warszawę. Znałem moje biuro i Orlen dobrze znam. A także powiat myślenicki.

Wiktor Świetlik: I spotkał się pan w Bristolu z Cleesem?

Daniel Obajtek:

Tak. Nigdy nie zapomnę, jak wyłupił oczy, jak kot ze Shreka, jak zobaczył wójta gminy Pcim. Myślał, że taka gmina w ogóle nie istnieje. Chcieliśmy, żeby przyjechał do gminy, ale jego menedżerowie zażyczyli sobie 100 tysięcy dolarów.